Nasza polska złota jesień wręcz wymusiła na mnie zrobienie jakiejś jesiennej potrawy. Zacząłem intensywnie przeszukiwać moje stare czasopisma. Znalazłem ciekawe ciasto dyniowe , przepis na zupę dyniową oraz na przetwory z dyni. Trochę tych przepisów było i jak pisałem na początku myślałem o wykonaniu jesiennej potrawy. Nic z tego. Potrawy nie będzie. Ja jako stary alkus wypatrzyłem bardzo ciekawe wino z dyni. Instrukcje do wyrobu tego wina przesłała nam pani Alina Kaźmierczak. Jest to staropolska receptura ,a najciekawszy tym winie jest sposób jego wykonania. Można śmiało powiedzieć, że jest to wino z dyni w dyni.
Składniki: – Dojrzała dynia – cukier – drożdże ( ja dałem drożdże winiarskie oraz pożywkę do drożdży)
Sposób wykonania: Zrobienie tego wina jest bardzo proste , a zaletą jest fakt ,że nie będziemy musieli zbyt długo czekać na raczenie się procentami. Wyrób wina zaczynamy od umycia dyni . W następnym etapie należy górną część dyni odciąć wraz z łodygą , a przez powstały otwór usunąć wnętrze dyni , czyli miąższ pestki i włókna. Gdy oczyścimy środek dyni wypełniamy całość cukrem i dodajemy drożdże. Musimy zachować odpowiednią proporcję : na każdy kilogram cukru dodajemy 2g drożdży. Moja dynia była średniej wielkości , więc zmieściło się w niej tylko 2 kilogramy cukru. Używałem drożdży winiarskich i według obliczeń na opakowaniu , dodałem na kilogram cukru 2g drożdży . Pożywkę do drożdży wsypałem tak na oko , gdyż po obliczeniu wyszło mi 1g , a jak taką ilość zważyć jeśli nie jest się dilerem narkotyków. Gdy już się uporamy z tymi czynnościami należy dynię zamknąć tą odciętą częścią z łodygą i zalać miejsca cięcia rozgrzanym woskiem. Taką dynie stawiamy w cieple na okres dwóch tygodni , po czym obwiązujemy ją lekko gazą i wstawiamy do naczynia . Po tym czasie dynia powinna pękać, a wino zacznie nam spływać do naczynia. Pani Alina , autorka przepisu pisze ,że powstałe wino możemy pić od razu lub korkować w butelkach. Ja od siebie dodam ,że zależy to od naszej cierpliwości oraz stopnia naszych zapędów na konsumpcję alkoholi.
Dziennik obserwacji wina
Swoje wino zacząłem robić 21 października. Według opisu po dziesięciu dniach dynię należało obwinąć gazą i obserwować jak pęka , a strumienie wspaniałego trunku będą nam spływać do naczynia. W przypadku mojego wina sprawa miała się nieco inaczej. Dynia pękła mi po trzech dniach , a ja wpadłem w panikę i zacząłem przeglądać internet w celu ratowania mojego pierwszego napoju wyskokowego . Na szczęście natrafiłem na blog „Malinowe ogrody” gdzie był przepis na podobne wino , którego proces fermentacji również zaczyna się w dyni. Według tego przepisu zawartość dyni po tygodniu przelewamy do gąsiora zakładamy rurkę fermentacyjną i po miesiącu mamy gotowe wino. Dostosowałem się do zaleceń i 28 października przelałem powstające wino z dyni do baniaczka. Postawiłem w kącie blisko kaloryfera i w dzień obserwowałem, natomiast w nocy nasłuchiwałem kojących dźwięków fermentacji. Dzisiaj mamy 1 grudnia i zabieram się do zlania wina. Jak pisałem wcześniej moja dynia była średniej wielkości i po zlaniu wina wyszło 2,2 litra.
Powstałe wino jest bardzo słodkie , dlatego pozwoliłem sobie je rozcieńczyć w proporcji 1: 1 z winem wytrawnym. W przyszłym roku też nastawiam wino z dyni w dyni jednak znacznie zmniejszę ilość cukru. Pani Alinko, dziękuję pani za ten przepis. Zapoczątkowała Pani u mnie kolejne hobby. Właśnie zrobiłem nastaw na nowe wino.