Dawno mnie nie było na moim blogu, gdyż jestem mocno zapracowany. Kolega z pracy został szczęśliwym tatą i z tej okazji wziął miesięczny urlop aby pomóc żonie przy wychowaniu bobaska. Bardzo się to chwali, niech dziecko wie od początku ,że rodziców jest dwoje, dzięki temu nie będzie skazane na mamozę. Kolega pomaga żonie w pierwszych dniach maleństwa , a nam pozostałym doszło więcej do obskoczenia dniówek. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, więcej pracy to więcej pieniędzy na koncie tudzież w portfelu. Jestem zadowolony , gdyż podratuję rodzinny budżet, bo czasami człowiek ledwo wiąże koniec z końcem , a alkohol niestety coraz droższy.
Trochę się sobie dziwię , że rozpisuje się na tematy mojego życia codziennego, a przecież jeszcze nikt nie obserwuje mojego bloga. Myślę, że jest to nieco dziwne, to jakaś wewnętrzna potrzeba wypowiedzi, ciekawe jaką diagnozę postawiłby psycholog.
Psycholog niech się zastanawia , a ja tymczasem przechodzę do propozycji potrawy na dzisiejszy dzień. Chcę ,a nawet pragnę dla was ugotować „ Zupę cebulową z Kieleckiego , której przepis nadesłała do redakcji „Przyjaciółki” gospodyni domowa Irena S. Wielka szkoda, że pani Irenka nie napisała w jakiej miejscowości mieszka , gdyż bardzo lubię czytać o danym miejscu i zapoznawać się z jego kulturą i historią . Ja po prostu chcę wiedzieć w jakich pięknych okolicznościach przyrody prowadziła gospodarstwo nasza utalentowana kuchareczka. Mogę jedynie wywnioskować , że Pani Irenka tak jak jej zupa pochodzi z dawnego województwa kieleckiego. Myślę ,że nadszedł czas aby zająć się przepisem na wspomnianą strawę. Oto on.
Składniki:
10dkg chleba żytniego
20dkg cebuli
masło
łyżka margaryny (lub jakiś tłuszcz do podsmażenia cebuli)
4 żółtka
butelka śmietany (ja dałem 200ml śmietany 18% )
1litr wody
Sól
pieprz
Sposób wykonania:
Chleb żytni należy pozbawić skórki następnie kroimy go w kostkę , skrapiamy masłem i wstawiamy do piekarnika. Cebulę musimy poszatkować i na margarynie zrumienić na złoty kolor. Kiedy nasze grzanki są już gotowe to wraz z przyrządzoną cebulą wrzucamy do litra wody i gotujemy na wolnym ogniu 40 minut. Po tym czasie odcedzamy i zaciągamy żółtkami rozbitymi ze śmietaną. Ja muszę się przyznać, że nie tylko odcedziłem ,ale wręcz przetarłem przez sito powstałą papkę z chleba i cebuli i dzięki temu zupa była bardzo gęsta. Taką zupę doprawiamy solą i pieprzem. Moja teściowa poleciła mi cząber, ja posłuchałem , dodałem i to był strzał w dziesiątkę. Pani Irenka pisze , że zupę tą na kielecczyźnie podaje się z łazankami lub kupnymi paluszkami. W mojej głowie coś zaświtało i podałem z grissini. Na koniec powiem krótko : pani Irenko ,gratuluję zupa przepyszna.
Przepis zamieszczony w „Przyjaciółce” 20.06.1971r.